You are currently viewing Zapiski z Kopca Kościuszki

Zapiski z Kopca Kościuszki

Wdrapałem się na Kopiec Kościuszki, ponieważ wdrapywanie się na różne góry to jedno z moich ulubionych zajęć. Z góry widać lepiej, góra daje perspektywę, dystans, a u zbyt gadatliwych wdrapywaczy powoduje zadyszkę, przez co na szczycie jest cicho i spokojnie.

Po roku spędzonym w Krakowie postanowiłem poszukać drobiazgów, które odróżniają go od Warszawy i spojrzeć na nie ironicznym okiem (to taka wada mojego wzroku, oprócz minus dwa w lewym). Nie będzie to przewodnik po mieście, bo zachęcać do jego odwiedzenia nikogo nie trzeba. Tych kilka spostrzeżeń dotyczy ludzi, którym przyszło żyć w największym muzeum w kraju (to jeszcze nie ironia, ja naprawdę lubię muzea).

1. Snobizm

“Przepraszam, którędy się idzie na Starówkę?” – zapytał turysta starego Krakusa.

“Musi Pan zawrócić, dojść do dworca kolejowego, wsiąść w pociąg jadący do Warszawy. Tam pan znajdzie Starówkę. W Krakowie jest Rynek i Stare Miasto” – odpowiedział Krakus.

Snobizm krakowski ma dystyngowaną, inteligentną twarz starszego pana z brodą, który właśnie wyszedł z koncertu w Piwnicy pod Baranami. Snobizm warszawski, z braku dystyngowanych starszych panów – bo wszyscy zginęli w Powstaniu – ma twarz młodego, znerwicowanego korpoludka. Nie lubi Warszawy (nikt nie lubi Warszawy – taka moda), ale jeszcze bardziej nie lubi miejsca skąd przyjechał, czyli reszty Polski. W piątek wieczorem zamiast do teatru, jedzie do Radomia z pustymi słoikami na wymianę.

Nie mam pretensji do młodych ludzi, że zmuszeni są harować i dorabiać się w niemieckich korporacjach czy tureckich kebabach, ale o polityce będzie parę słów na końcu tekstu.

2. Kebab

Kebab w Warszawie jest lepszy. W krakowskich wytwórniach kebabu zatrudniają, tak mi się wydaje, tylko studentów kierunków humanistycznych. Ci z AGH czy Politechniki zapewne by wiedzieli, że aby upiec coś w folii aluminiowej, jej błyszcząca strona musi być wewnątrz, a matowa na zewnątrz. Jednak położenie, szczelnie zawiniętej w folię (niezależnie z której strony) bułki na grill tylko na półtorej  minuty nie spowoduje, że będzie gorąca. W Krakowie serwują zimne kebaby polane, w wersji łagodnej, jakimś słodkawym, różowawym czymś. W Warszawie najpierw się grilluje, potem zawija w papier. Folia niepotrzebna. Punkt dla Warszawy.

3. komunikacja miejska

Jeździ bez zarzutu. Jest nowoczesna, punktualna, gadająca i posiada automat biletowy w każdym pojeździe. Jeżeli masz telefoniczną aplikację typu  ”jak dojechać”, poruszanie się po mieście nie stanowi żadnego problemu, ale…

Oczywiście, że znalazłem ale. Wewnątrz każdego pojazdu, przy każdych drzwiach, zawsze panuje nieprawdopodobny tłok. Autobus, czy tramwaj mogą być puste (na ogół są) ale drzwi są oblężone i trzeba się przeciskać, rozpychać, przepraszać. Wiem, że w Krakowie wszystko musi być inaczej, ale zasada: im dalej jedziesz, tym bliżej drzwi stoisz, nie ma sensu. Nie jedźcie tą drogą.

4. grupa trzymająca władzę

Nie chodzi o to, kto sprawuje urząd, ale kto miastem naprawdę rządzi, czyli ma wpływ na życie jego mieszkańców. Kogo i czego w Krakowie jest najwięcej? Studentów i księży, wyższych uczelni i kościołów. Oczywiście wpływ studentów na decyzje rajców miejskich jest żaden, podobnie jak księży i zakonnic. Ale już profesorowie UJ-otu, AGH-u i kościelni dostojnicy… Tak, Krakowem rządzą profesorowie i wyżsi duchowni. To siła i słabość miasta. Temat wart osobnego wpisu. Wkrótce.

5. om

Majom Krakusy takom jednom, osobliwom przypadłość językowom, która wcześniej mocno mnie irytowała u niektórych polityków (Ryszard Kalisz, Prezes NIK – Kwiatkowski). Teraz widzę, że chodziło o ludzi, za którymi nie przepadam, bądź nie identyfikuję się z ich poglądami. A może się zmieniłem, uspokoiłem politycznie? A może nadszedł czas by iść innom drogom?

6. polityka

Postanowiłem, że przeczekam polityczny zamęt, jaki zapanował w kraju po objęciu władzy przez PiS i spokojnie przyjrzę się efektom. Do pomysłów gospodarczych nowej ekipy zawsze byłem nastawiony sceptycznie, bo sceptycznie podchodzę do socjalizmu (tu powinien być ironiczny nawias). Wbrew całej histerii wylewającej się z opozycyjnych (teraz) mediów, zmian jest niewiele, poza zmianami przy tzw. korycie. Te były zawsze, są i będą, póki koryto będzie istniało. Z Unii nie wyszliśmy, choć była propozycja referendum w tej sprawie. Propozycja padła z ust Donalda Tuska, tylko kto o tym dzisiaj pamięta? W sporze o Trybunał wszyscy złamali konstytucję, co Komisja Wenecka skwitowała hasłem “zmienić konstytucję”, czego jestem gorącym zwolennikiem od chwili jej wejścia w życie.

Widok z Kopca Kościuszki robi się niewyraźny, nadchodzi mgła. Mrożek, Gombrowicz, Witkacy, mgła? To nie mgła, nawdychałem się za dużo krakowskiego smogu i mam zwidy. Trzeba zejść z Kopca i iść do pracy by ci, którzy zajmują się polityką, mieli z czego żyć. To dopiero jest ironia.

Zdjęcie w nagłówku – Dimitris Vetsikas

Dodaj komentarz