Wychowałam się w domu, w którym rodzice dzielili się obowiązkami tak zupełnie naturalnie. Raz obiad gotowała mama, raz tata. Sprzątał ten, kto akurat miał czas. W sobotę do południa ja zazwyczaj biegałam po podwórku, moja mama robiła zakupy, a tata odkurzał, sprzątał, gotował obiad (pierogi mojego taty są najlepsze na świecie, chociaż najczęściej rodzice lepili je razem, żeby było szybciej). Jedyne czego nie robił nigdy, to pranie. Nie robił go, bo ze względu na swój daltonizm, nie widział różnicy między kolorem czerwonym a zielonym, co oznaczało, że po praniu wszystko było bure. Mama nie pozwoliła mu więc dotykać pralki. Za to, to właśnie tata uszył najpiękniejszą sukienkę dla mojej lalki i najlepiej cerował skarpety. Dla mnie i mojego brata było to zachowanie zupełnie naturalne i żadne z nas nigdy nie uważało, że nasz tata jest jakoś mniej męski. On chyba również nie miał z tym najmniejszego problemu.
Gdy na trzecim roku studiów zaszłam w ciążę i na dobre przeprowadziłam się do swojego faceta, byłam w ciężkim szoku, gdy zrozumiałam, jakie on i jego rodzina stawiają przede mną wymagania. Weszłam do domu, w którym pranie, sprzątanie, gotowanie to były zadania kobiety. Teściowa miała do mnie pretensje, że nie nastawiam budzika, żeby wstać przed mężem, obudzić go, przygotować mu ubrania i śniadanie do pracy. Oczywiście tego nie robiłam. Z ciągle wypominanym mi poświęceniem wstawała i wyprawiała synka. Stawiała mi siebie za wzór w różnych zajęciach domowych. Zawsze wszystko robiłam źle, a ona cierpiąca musiała robić to za mnie. Nie tak gotowałam, nie tak sprzątałam, nie tak zajmowałam się dzieckiem. Gdy usłyszałam, że rzeczy jej synka należy prać ręcznie, bo on ma delikatną skórę… przestałam prać jego ciuchy, a on zanosił je swojej mamie. Czy kiedyś stanął po mojej stronie? Potrafił jej zrobić awanturę, że Anka znowu ma przez nią jakieś pretensje, że on ma tego dość i żebyśmy się dogadały, bo czemu on jest winien. Potrafił ją zwyzywać. Nie szanował ani jej, ani mnie. Jednak na dłuższą metę uważał, że ma rację. Oczekiwał ode mnie obsługi. Nie raz usłyszałam, że obiad jest chujowy jak barszcz. Nie zmieniał pieluch dzieciom, bo się brzydził, nie wstawał do nich w nocy, bo musiał odpocząć. Zresztą każdego popołudnia otwierał piwo. Jedno, drugie, trzecie.
W tym czasie moje koleżanki też zaczęły wchodzić w stałe związki i po rozmowach z nimi okazywało się, że moja sytuacja nie jest wyjątkowa. Co z tego, że studiowałyśmy na jednej z najlepszych uczelni technicznych w naszym kraju. Co z tego, że miałyśmy ambicje, plany, marzenia. Nasze życie determinowała płeć. Owszem, nikt nie zabraniał nam robić kariery, ale byłyśmy srogo punktowane za nieodkurzone mieszkanie, czy nieugotowany obiad. Najczęściej wypominały nam to mamusie naszych mężów, narzeczonych, chłopaków. I wiecie co? Ja się wtedy naprawdę źle czułam z tym, że nie potrafię wszystkiego dobrze ogarnąć. Czułam, że jestem złą żoną, matką, kobietą. Że nie potrafię zadowolić swojego faceta i otoczenia.
Gdy rozstałam się z byłym mężem, postawiłam dwa warunki: zapisujesz się na terapię dla alkoholików i wyprowadzasz od mamy, wtedy wrócę. Nie wróciłam. Kiedyś jeden z jego kolegów zapytał, dlaczego wolę być sama, przecież byłoby mi łatwiej z jakimś facetem. Wybuchłam wtedy śmiechem, którego długo nie mogłam powstrzymać. Łatwiej? Pracowałam, zajmowałam się dziećmi, nie potrzebowałam jeszcze mężczyzny do obsługiwania, awantur i nerwów.
Potem poznałam Roberta. Cudownego człowieka, który dzieli ze mną wszystkie obowiązki domowe. Robi nawet więcej niż ja. Wróciłam do normalności, równowagi. Terapia, którą przeszłam pozwoliła mi odzyskać poczucie własnej wartości, chociaż w dalszym ciągu jest ono mocno zachwiane. Zdarza się, że znów gubię się w wyrzutach sumienia, a Robert przywraca mnie na właściwe tory. Potrzebuję pochwał, które upewniają mnie, że radzę sobie dobrze. Każdy wieczór spędzam na myśleniu, co mogłam zrobić lepiej, co zawaliłam, o czym zapomniałam. Ostatnio staram się te moje wieczorne myśli zaczynać od listy rzeczy, które zrobiłam. Wtedy okazuje się, że zrobiłam całkiem dużo. Takiej złamanej pewności siebie chyba nigdy nie da się odzyskać do końca. Ja mam to szczęście, że mam wokół siebie rodzinę, która wspiera mnie na każdym kroku i która wierzy we mnie najmocniej na świecie.
W ciągu tych ostatnich dobrych dla mnie lat zamknęłam się w bańce. Wśród ludzi, którzy szanują się wzajemnie, bez kłótni, bez wulgaryzmów, bez alkoholu w tle. Z takimi ludźmi zaczęliśmy się przyjaźnić. Tacy jesteście Wy, czytelnicy bloga. To chyba naturalnie, że społeczność która tworzy się na fanpage’u to ludzie, którzy podzielają światopogląd jego twórcy w mniejszym lub większym stopniu.
Ostatnio opuściłam tę moją bezpieczną przystań. Chciałabym wydać serię książeczek dla dzieci, a żeby móc to zrobić, muszę dotrzeć do jak najszerszego grona odbiorców. Zaczęłam więc wkładać pracę w rozpromowanie bloga. Najlepszym sposobem jest obecność na różnych forach, fanpage’ach, grupach. Trzeba być widocznym. Trafiłam więc w miejsca, gdzie wypowiadają się różne osoby i się przeraziłam. Po prawie dziesięciu latach od mojej ucieczki okazało się, że nic się nie zmieniło. Że mimo dostępu do edukacji, informacji, mimo działań wielu fundacji, skala problemu jest nadal ogromna!
Nie ma dnia, abym nie trafiała na takie posty:

Moje drogie czytelniczki, facet, który musi codziennie się napić jest alkoholikiem. Tu macie fragment przesłuchania mojej byłej teściowej w jednej z naszych spraw sądowych:



“Napije się jak każdy facet”. To ja Wam mówię, że nie każdy facet pije. To nie jest normalne zachowanie mężczyzny i istnieje jednak cała masa “chłopaków”, którzy nie piją. To nie jest jego prawo, tylko jego problem. Jego. Jego prawem, jak i obowiązkiem, jest natomiast wzięcie odpowiedzialności za dziecko i dom, który mu tworzy. Dziecko potrzebuje ojca, tak samo jak matki.



Czaicie? Facet, wiedząc, że w domu jest małe dziecko, zostawia kij, którym mieszał chemikalia na podwórku, i drze się na żonę, że dziecko ten kij wzięło do ręki.



“To Ty jesteś matka, to Twój obowiązek”. No ręce opadają. Do tego wyzwiska. Masz takiego narzeczonego? To ja mam jedną radę: zabieraj dziecko i uciekaj. Dziewczyny, nikt nie ma prawa Was wyzywać. Tym bardziej facet, który palcem nie kiwnie i nie widzi nic, poza swoją wygodą. Jaśnie pan się musi wyspać, bo wstaje do roboty. A Wy wstajecie do opieki nad dzieckiem! To dużo bardziej odpowiedzialne zadanie. Żeby móc odpowiednio zająć się maluchem trzeba mieć mnóstwo siły. Należy Wam się odpoczynek. A przede wszystkim należy Wam się szacunek.
Jedziemy dalej:



Tu, jak widzicie, odpowiedziałam. Były dwie rzeczy, które sprawiły, że zbyt wiele lat zwlekałam, aby odejść. Pierwsza, to powtarzane przez wszystkich zdanie, że w każdym związku są kłótnie. Druga, że kiedyś nawet rzeczy się naprawiało, a nie wyrzucało. Dzisiaj uważam, że dorosłego człowieka nie jesteśmy w stanie zmienić. Takie traktowanie kobiety, to jest przemoc. Nie ma sensu walczyć o związek. Ucierpisz na tym Ty i Twoje dzieci. Trzeba brać nogi za pas i walczyć o swoją godność. Dla dzieci właśnie. Wychowanie ich w rodzinie przemocowej sprawi, że dokładnie ten wzorzec wyniosą z domu. Jeśli pokażecie synowi, że można Wami pomiatać, to będzie on pomiatał swoją przyszłą żoną. Jeśli pokażecie to córce, to będzie się ona godzić na pomiatanie, bo będzie je uważała za normalne.



Następny wygodny. Zastanów się w takim razie drogi tato, czy zostawiłbyś swoje dziecko pod opieką niani, która jest nieprzytomna z niewyspania?



Tutaj się popłakałam. Rozwaliło mnie stwierdzenie “nie mam siły się z nim kłócić, przynajmniej się dokłada do mieszkania”. Kobieta sobie kompletnie nie radzi z dziećmi, które mają zaburzenia, nie ma siły, a facet spinkala do mamusi, żeby mieć spokój. I odmawia pomocy.
Wiecie, co jest najgorsze? Że to posty z kilku dni. Pierwsze, które mi teraz wpadły w oko. Że jest tego masa, a skala problemu jest nie do uwierzenia… Czuję się bezsilna i nie mam pojęcia, co z tym zrobić. Jak wytłumaczyć kobietom, że mają prawo być szanowane. Jak dotrzeć do mężczyzn, żeby zorientowali się, że są zwykłymi mendami?
Dziewczyny, my musimy być silne, musimy przerwać ten krąg, wymagać szacunku, właśnie po to, żeby wychować naszych synów i nasze córki na ludzi, którzy nie będą godzili się na przemoc.
Dzień dobry. Nie wierzę, że Panią znalazłam. Jestem 3 lata sama po rozstaniu z partnerem uzależnionym od… Grania. Wiadomo w pewnym momencie jednocześnie wchodzi kilka np alkohol, praca lub hazard. U nas było granie, pracoholizm i alkoholizm. Ogólnie ta sama akcja z teściową. Klapki mi opadły dopiero jak na jakimś spotkaniu rodzinnym wybuchnęłam ( słuchając jak moje dziecko jest źle wychowane bo ciągle biega i krzyczy- 3 latka) powiedziałam ” jakby moje dziecko miało ojca to może było by inne bo tatuś wstaję o 13 jak w stanie gra a później zmęczony kładzie się o 4 bo on tak ciężko pracuję” Oczywiście otrzymałam komentarz że to ja jestem taka walnięta i on przez to się tak zachowuje. W tygodniu praca non stop cały czas przed kompem. Zero obowiązków domowych jedynie przypierdolka że są gary w zlewie. Ogólnie po 2 latach terapii nadal jestem sama. Czy widzę siebie w ogóle w związku? Chyba nie na ten moment czuje się wyzwolona może jest mi ciężko bo czasem nie dosypiam ale mam swoją kasę, karierę i dom a przede wszystkim dziecko które żyje w spokoju bez awantur i frustracji rodziców.
O, rany, rozumiem, co czujesz i bardzo przytulam. Gdybyś chciała pogadać, mój mail: ania@duzonas.pl.
A co do związku, to ja musiałam kilka lat spędzić sama i poukładać sobie w głowie, żeby komuś zaufać. Zresztą odrzuciłam kilku naprawdę fajnych facetów, bo nie potrafiłam ich wpuścić do swojego życia. Nie wiem, co Robert miał w sobie takiego, że jemu pozwoliłam. Daj sobie czas. 🙂 Zresztą wartości kobiety nie definiuje to, czy jest z kimś związana. Czasem lepiej być szczęśliwą w pojedynkę <3
A ja powiem tak. Po wiekszej części sie zgadzam z tym co przeczytalam ale dla mnie to zbyt prosto napisane. Ja akurat nie narzekam na męża. Ma dużo swoich wad czasem nie chce mu sie zajac dziecmi i wie ze ja nimi sie zajme to sie polozy odpoczac sobie, czasem tez bardziej przegnie ze w ogole sie nie spieszy wiedząc ze mam sajgon przy dzieciach bo on musi cos dokonczyc koniecznie przed domem … Bardzo sie wkurzam wtedy i tak byc nie powinno ale wiem i widze ze jednak czesto tez tym dzieciom stara sie poswiecac czas. Grzecznie sie zwraca duzo przytula wyznaje miłość. Dzieci za nim szaleją. Maz czasem powie troche chamsko ze ile on dzis zrobil a ja np nie zrobilam czegoś, albo nie posprzatalam a przy dwojce dzieci jak wiadomo nie da sie ogarnac bo za chwile jest to samo. Nigdy mnie nie wyzwal ale czasem w nerwach byl zlosliwy. Nie jest idealny ale nie wierze ze kazda kobieta jest w stanie znaleźć idealnego a mam wrazenie czytając ten wpis że pani trafila na idealnego. A w tych czasach serio tyle jest takich idealnych zeby kazda kobieta miala zostawiac swojego meza czy ojca swoich dzieci i szukac lepszego? Troche dziwna taka podpowiedz ale zarazem jezeli faktycznie dla pani sie udalo znalezc kogos takiego to super, naprawde sie cieszę. Ale uwazam ze kazda kobieta powinna walczyc o godnosc z tym mezczyzna z ktorym jest i ma dzieci chyba ze juz totalne bagno jest w domu i ten ów facet nawet nie chce zrozumiec ani sie postarac zeby bylo lepiej pije sobie, olewa współprace przy dzieciach wychodzi sobie jak kawaler to wtedy to i ja bym zgodzila sie ze koniecznie zabrac dziecko czy dzieci i uciekac bo to duze dziecko niedojrzałe. I powiem szczerze na koniec ze nie znam kogos jakiejś rodziny która by nie narzekala ze faceta twierdzac ze jest ideal.
Tak, musimy być silne i musimy umieć podejmować decyzje, które dadzą nam szczęście. Dla swojego dobra i dobra naszych bliskich.
Witam, czytam to i włosy mi na głowie dęba stają, jestem facetem w związku partnerskim i nie wyobrażam sobie leżenia na kanapie w czasie kiedy moja kobieta sprząta czy gotuje , robimy to razem i na dodatek kiedy jedno skończy pomaga drugiemu dzięki czemu kończymy wcześniej i mamy więcej czasu dla siebie 🙂 Drogie Panie facet w związku ma identyczne prawa jak kobieta, jak zachodzicie w ciążę to razem i macie takie same obowiązki wobec dziecka, wiadomo że karmił piersią nie będę ale zakupy zrobię na to konto posprzątam czy obiad ugotuję, tak to działa a przynajmniej w moim rozumieniu powinno. Wszelkie teksty w stylu “jestem zmęczony po pracy, muszę odpocząć” czy “mam prawo wypić piwo po pracy” są niczym innym jak marną próbą manipulacji i wymówką od obowiązku, nie dajcie sobą manipulować to nie jest normalne że dorosły facet pije codziennie po pracy kilka piw a później gra na konsoli bo wg niego ma do tego prawo. Szanuję pracę i życie prywatne mojej partnerki i jeśli będzie trzeba to pójdę na urlop tacierzynski i zaopiekuję się dzieckiem w równym stopniu i to nie tylko z powodu poczucia odpowiedzialności , za też moje dziecko ale ze zwykłej potrzeby brania czynnego udziału w jego życiu.
Tak więc z perspektywy faceta uważam że lepiej wcześniej zostawić takiego “dużego chlopca” i dać sobie szansę na szczęśliwą relację niż tolerować lenistwo i brak zaangażowania – to nie średniowiecze, chociaż wiem że niekiedy to bardzo trudna decyzja, tym bardziej życzę wam siły i wiary w to że bez niego może być lepiej.
Przyznam, że mam szczęście w życiu, albo moja intuicja podpowiedział mi właściwie, kogo za partnera życiowego wybrać, fantastycznie, że zgrało się to z silnym uczuciem serdeczności i wzajemnego szacunku. Mąż wiele robi przy dziejach, aktywnie uczestniczy w ich wychowaniu, jest też podporą dla mnie w moim życiu zawodowym i pasjach. Mam nadzieję, że odwzajemniam wszystko z równą mocą, a może i dodaję więcej coś od siebie. 🙂