Dwa lata temu, gdy zaczęła się pandemia i zaczęła się zdalna nauka, wszyscy zastanawialiśmy się, jak wpłynie to na nasze dzieci. Wszyscy byliśmy zgodni, że jesteśmy odpowiedzialni za to, jaką jakość życia im zapewnimy w czasie izolacji. I o ile, w zależności od zasobów czasowych, mieliśmy wpływ na aktywność fizyczną, mogliśmy z dzieciakami czytać, oglądać seriale, grać w planszówki, o tyle ich kontakty z rówieśnikami właściwie ograniczyły się do czatów na messengerze czy discordzie.
Moje dzieci miały to szczęście, że wynajmujemy dom na wsi. Gdy obowiązywał zakaz wychodzenia z domu, mogliśmy korzystać z ogrodu, jednak ciągle we wspólnym gronie. Podczas tygodni nauki zdalnej starałam się wyciągać dzieciaki na spacery z psem. Pogórze wielickie, na terenie którego mieszkamy, potrafi zapewnić wzniesienia terenu doprowadzające do zadyszki, co skrupulatnie wykorzystywałam 🙂

I tak podczas jednego ze spacerów rozmawiałam z Gabi na temat kontaktów z rówieśnikami.
– Nie jest tak źle! – podsumowała moja córka. – Gadamy sobie na telefonach, robimy połączenia video. Poznałam dużo nowych osób.
– O! to fajnie. W jaki sposób?
– Jest taka aplikacja. Ome. Jak wejdziesz, to możesz połączyć się losowo z kimś nieznajomym. Ty widzisz jego, a on ciebie. I możecie gadać. Jak ci nie odpowiada, to przesuwasz i łączysz się z kolejną osobą. Wczoraj rozmawiałam z dziewczyną w moim wieku chyba z godzinę. I jeszcze z taką małą dziewczynką, miała jakieś dziewięć lat i śpiewała mi piosenki z “Krainy Lodu”, bo była sama w domu w czasie zdalnych i jej się nudziło. Poznałam też paru chłopaków, ale z chłopakami się gorzej gada. Jak mi się z kimś dobrze rozmawia, to podajemy sobie konta na instagramie, żeby mieć kontakt.
– Ale to przez kamerkę rozmawiacie, tak?
– No tak. Na żywo.
– Kurczę, dzisiejsza technologia pozwala na elastyczność nawet w takich popapranych czasach. A młodzież świetnie się w niej odnajduje.
– No tak, tylko jest jeden minus. Trzeba uważać na walikoni.
– Na kogo?!? – prawie przewróciłam się na dźwięk tego słowa. Gdy ta rozmowa się odbyła, Gabi miała 12 lat.
– No wieeeesz, walikoni. Zboczeńców. Pedofili. Strasznie ich tam dużo. Trzeba to olać. Jak widzisz takiego faceta, to po prostu szybko go przesuwasz, żeby cię nie zaczepił.
Nigdy nie miałam problemu, żeby rozmawiać z dziećmi o seksie. Już od najmłodszych lat wiedzieli, czym jest miesiączka, jak dochodzi do zapłodnienia oraz czym jest antykoncepcja. Zawsze starałam się tylko sposób przekazywania tej wiedzy dopasować do ich wieku. Oceniałam to na podstawie swoich wspomnień z dzieciństwa. Mnie uświadomiło “Bravo”. Pamiętałam, w jakim wieku z wypiekami na twarzy czytałam opowieści pt. “Mój pierwszy raz…”. I wiecie co, nie spodziewałam się, że moje dziecko tak szybko zetknie się ze zboczeńcem.
Z jednej strony byłam dumna, że tak świetnie poradziła sobie z sytuacją, z drugiej… byłam przerażona. Pogooglowałam i dowiedziałam się, że najpopularniejsze są dwie tego typu aplikacje: ome.tv i omegle. Internet pełen jest rozmów miedzy nastolatkami na temat spotykanych na nich zboczeńców. Pierwsze z brzegu, wyszukane w kilka sekund:









Postanowiłam sprawdzić, jak to wygląda w rzeczywistości. Zapytałam kilku znajomych rodziców, czy wiedzą, czym są aplikacje typu ome, czy omegle. Nie wiedział nikt. Potem poprosiłam, aby zapytali o to swoje dzieci. Wiedziały wszystkie. Nawet siedmiolatki. Wiele z nich korzystało lub oglądało streamy z rozmów na youtubie. Nawet, gdy mamy kontrolę nad telefonem dziecka (osobiście jestem przeciwniczką tego rozwiązania), to nastolatki umawiają się ze sobą i rozmawiają grupowo z telefonu/laptopa kogoś, kto może to zrobić.
Z tego co kojarzę, na omegle chyba nawet nie trzeba się rejestrować. Nie ma więc kompletnie kontroli nad tym, kto korzysta z tej aplikacji. Z tego co mi wiadomo, jej twórcy walczą z omawianym tu procederem za pomocą skryptów. Co niestety nie oznacza, że robią to skutecznie.
Mogę się założyć, że nie ma nastolatka, który nie zetknąłby się, jak to powiedziała Gabi z “walikoniem”. Rozmowy na temat seksu inicjowane przez dorosłych, to już w świecie naszych dzieci “normalka”. Dziewczyny wymieniają się sposobami, jak sobie z tym radzić. Jednym z nich jest na prośbę “pokażesz cipkę?” przyłożenie lusterka przed kamerkę, aby zadający pytanie gość zobaczył swoją twarz. Przykład? Proszę bardzo:
A tutaj porady od nastolatki, jak reagować na zdjęcia penisów (trafiła na niego Gabi):
Kolejny filmik podrzucony mi przez Gabi:
Zrobiłam jeszcze małe dochodzenie. Sprawdziłam, czy jakikolwiek portal parentingowy napisał o problemie. I teraz uwaga: nie natknęłam się na ani jeden wpis na ten temat. Ani jeden. Większość dorosłych albo nie ma o tym pojęcia, albo udaje, że sprawa nie istnieje, albo nie chce tego wiedzieć.
Nigdy nie byłam sobie tak wdzięczna za godziny rozmów z dziećmi na każdy niemal temat, za podkreślanie, że w razie problemów mogą ze mną rozmawiać i mają się nie bać powiedzieć mi, gdy zrobią coś głupiego (miałam na myśli papierosy, alkohol, itd), bo tylko wtedy będę im w stanie pomóc, jak podczas tej rozmowy z Gabi.
Proszę, rozmawiajcie ze swoimi dziećmi od małego. Pamiętajcie, że kary i zakazy wywołują tylko bunt i powodują, że dzieciaki boją się opowiadać, o tym, co je spotyka. Nie ochronimy dzieci przed złem tego świata, ale możemy zaufaniem i rozmową podarować im narzędzia i siłę, które pomogą im z tym złem sobie poradzić.
Zapytajcie swoich dzieci, czy znają ome/omegle i dajcie mi znać.
Rozmowa z dziećmi to jedno, ale należy wszystko co się da BLOKOWAĆ. Media społecznościowe też już za niedługo będą prawnie traktowane tak jak papierosy, wódka i seks. To musi być zakazane dla dzieci i tyle.
Internet od początku był pełny tych popaprańców…. “Za moich czasów” gówniarskich, czatował się na różnych stronach. Były różne pokoje, wspólne i prywatne. Niektóre typowo dla dzieci i też były tego typu akcje ze zboczencami. Tylko wtedy rodzice nie mieli zielonego pojęcia co tam się wyprawiało i wgl z nami na ten temat nie rozmawiali. Dzisiaj technologie są tak blisko nas, że raczej każdy rodzic zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństwa i rozmawia o tym z dziećmi. Niestety to jest fakt że my nie nadążamy z nowinkami za naszymi dziećmi najczęściej 🙈 ale rozmowy i wspólne korzystanie z telefonu czy laptopa, to powinien być element częsty w relacjach z naszymi dziećmi