Mądrzejsza o tydzień. #5 Jak to wszystko ogarnąć?
Kilka dni temu opublikowałam listę rzeczy do zrobienia tego dnia. I wcale to nie była jakaś wyjątkowa lista. Ot, dzień jak co dzień. Ostatnio czas mamy faktycznie wypełniony po brzegi.…
Kilka dni temu opublikowałam listę rzeczy do zrobienia tego dnia. I wcale to nie była jakaś wyjątkowa lista. Ot, dzień jak co dzień. Ostatnio czas mamy faktycznie wypełniony po brzegi.…
– Pani Aniu, miała pani kiedyś kroplówkę z potasu? – zapytała mnie pielęgniarka kilka godzin po tym, gdy karetka przywiozła mnie na SOR z ciśnieniem 210/110 niereagującym na leki. –…
Ostatnio, gdy Polę dopadła reakcja alergiczna i musiałam szybko jechać do lekarza, napisałam do zleceniodawcy, że spóźnię się z poprawkami. "Ania, daj spokój z tłumaczeniami. Rozumiem. Ja w ogóle nie…
Zanim opiszę jak to wyglądało, chciałabym podkreślić, że każdorazowo moją wiedzę czerpałam z książek, prasy, od lekarza pediatry, a przede wszystkim z zaleceń WHO, które zmieniały się na przestrzeni tych…
Rzadko się wypowiadam na ten temat. Będzie o aborcji. Część z Was jest tu na tyle długo, że pamięta czasy "sprzed Roberta" i to, jak go poznałam. Dla tych, którzy…
Kojarzycie reklamę pewnego środka medycznego, którą sparafrazowałam w tytule? Trudno nie kojarzyć. W jego składzie znajdziemy głównie rutynę, czyli flawonoid, który jest jednym ze składników kwiatów forsycji. Tylko jak wykorzystać…
Muszę przyznać, że jestem dość wymagająca, jeżeli chodzi o wędlinę. Zazwyczaj kupuję szynki tradycyjne, dobrej jakości, jednak za każdym razem zagryzam zęby, gdy przychodzi moment zapłaty w kasie. Postanowiłam więc spróbować zredukować koszt wędliny i zrobić ją sama. Okazało się, że to bardzo proste!
Jest to rzecz, do której długo się nie przyznawałam w obawie, że ktoś uzna mnie za wariatkę. Zanim ocenicie moje zdrowie psychiczne – przeczytajcie do końca. Nawiedził mnie demon. Siedział na mojej klatce piersiowej. Sparaliżowana strachem nie byłam w stanie poruszyć choćby palcem ani wydać z siebie żadnego dźwięku, a tym bardziej zawołać o pomoc. Miałam świadomość, że zaraz umrę, że mnie udusi. Nie spodziewałam się nigdy w życiu, że można się tak mocno bać.
Reklamy medycznych suplementów diety dla dzieci denerwowały mnie od dawna. Ale wczoraj aż mną zatelepało. Podczas 20 minutowej jazdy samochodem, w radio usłyszałam 6 reklam suplementów diety, w tym jedna po drugiej reklamy: apetizera – “by niejadek zjadł obiadek” – oraz limitków, rzekomo ograniczających apetyt na słodycze! Osobiście staram się unikać tego typu produktów. Ale ile jest matek, które podadzą dziecku syropek lub kropelki w trosce o jego zdrowie? Przecież to niemożliwe, żeby prawo pozwalało na sprzedaż czegoś, co dziecku zaszkodzi.
(więcej…)