Postarałem się wybrać 8 albumów, które miały wpływ na to, czego słucham. Ciekawy jestem, czy gdyby te albumy nie istniały, słuchałbym tego samego. Część z nich lubię cały czas.
Mam wrażenie, że mój gust muzyczny zaczął się zmieniać jakoś dwa lata temu (gdy miałem 13 lat). Wtedy przesiadłem się z mieszaniny różnych losowych gatunków i piosenek do bardziej trzymającej się całości playlisty. Uwielbiam muzykę – słuchać, grać, komponować i tworzyć coś do niej.
Przedstawiam albumy, które wpłynęły na mój gust muzyczny:
1. Nightwish – End Of An Era

Prawdopodobnie jeden z kilku zespołów, które wpłynęły najbardziej na to, czego teraz słucham. Właściwie nie odkryłem ani nie zacząłem słuchać ich sam, ponieważ w gruncie rzeczy to udawało mi się słyszeć takie zespoły jak właśnie Nightwish dochodzące z dolnego piętra. Dziękuję Mamo za to, że pomogłaś mi z ukształtowaniem mojego gustu muzycznego!
2. Linkin Park – Living Things



I kolejny z albumów, które właściwie podsunęła mi mama, szczególnie utwór “Castle Of Glass”, dzięki któremu bardzo spodobał mi się głos Chestera Benningtona, co spowodowało, że poszedłem dalej i poznałem inną muzykę od Linkin Park.
3. DragonForce – Inhuman Rampage



Power metal – jeden z zespołów, których nadal słucham, ale na pewno mój ulubiony z czasów, gdy jeszcze poznawałem metal i rock. Pochodzący z niego utwór “Through The Fire And Flames” szczególnie wpadł mi w ucho. Właśnie ten album najprawdopodobniej wprowadził mnie w świat metalu, a potem skierował do szukania jeszcze cięższej muzyki.
4. Rise Against – The Sufferer And The Witness



Poznałem ten album dzięki jednej z moich ulubionych gier rytmicznych, “osu!” (zresztą nie tylko ten). Wokalista we fragmentach używa cięższego wokalu, który mi się bardzo podoba, a to jak myślę, również wpłynęło na mój gust.
Teraz naprawdę długa nazwa i to jeszcze w ciekawym języku:
5. Imperial Circus Dead Decadence – 黄泉より聴こゆ、皇国の燈と焔の少女。



Dłuuugie nazwy utworów. Jak dla mnie – jednych z bardziej wartych przesłuchania. Całego zespołu dalej słucham, a wokalista pozostaje moim ulubionym do dziś, chociaż zespół jest dosyć mało znany. Mam wrażenie że dzięki niemu polubiłem jeszcze cięższe dźwięki, szczególnie takie gatunki jak death metal (choć zespół to symfoniczna/melodyczna odmiana).
6. Avenged Sevenfold – Nightmare



W tym albumie nie znajduję jakiegoś konkretnego szczegółu, który zwrócił moją uwagę. Raczej polubiłem go za całokształt. Myślę, że też wpłynął na mój gust, ponieważ był jednym z pierwszych albumów, których słuchałem na samym początku swojej drogi z muzyką.
7. Aether Realm – Tarot



“The Sun, The Moon, The Stars, shine less brightly with yours so far”.
Ten album musi być moim ulubionym, jak zarazem tym który też mocno wpłynął na wprowadzenie mnie do świata cięższej muzyki. “The Sun, The Moon, The Star”, to utwór, który trwa aż 19 minut. Urzekł mnie on najbardziej, ze względu na umiejętności kompozycyjne i techniczne całego zespołu. Zespół jest zresztą mocno niedoceniany według mnie.
8. Vektor – Terminal Redux



Ostatni na tej liście. Poznałem go najpóźniej, ale jest moim ulubionym ze wszystkich. Cały album opowiada swoją własną historię Sci-Fi. Większość utworów na tym albumie ma od 7 do nawet 13 minut. Myślę, że dzięki niemu doceniłem bardziej wokal “krzyczony” (screaming), a także zacząłem rozbijać muzykę na czynniki pierwsze i interesować się tworzeniem swojej własnej.
—
To wszystko, oryginalnie miało ich być 10, ale nie chciałem nic wpychać na siłę. Nie jest to muzyka obecna w komercyjnych stacjach radiowych, ani słuchana przez typowego nastolatka.